Oko wcelowało, ręka nie drgnęła

poloniaOrganizujący niezmiennie zawody strzeleckie z broni pneumatycznej o nagrody klubu sportowego "Polonia" Wilno jego prezes Stefan Kimso oraz Mirosław Leszczewski – nauczyciel wuefu w Zujuńskiej Szkole Średniej i trener tych, kto staje na linii ognia, by maksymalnie najcelniej mierzyć do tarcz, musieli tego roku uporać się z problemem, przyjemnym wszak w swej istocie.  

 Chodzi bowiem o to, że obok tradycyjnie biorących w nich udział mistrzów karabinka i pistoletu z Litwy, Łotwy, Polski, Białorusi i Estonii chęć startu – ku miłemu zaskoczeniu – ni stąd, ni zowąd wyrazili też egzotycznie postrzegani Turcy. By ich odpowiednio uhonorować, wypadło zadbać o narodową flagę z gwiazdą i półksiężycem, jaka obok flag innych państw miała zawisnąć powyżej tarcz na ścianie sali widowiskowej Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

Bo to właśnie ona już od lat 11 za sprawą Czesława Nausa, "złotej rączki" ds. gospodarczych zujuńskiej "kuźni" wiedzy raz do roku w styczniu przekształca się w strzelnicę. A dzięki zdobytej wraz z pomocnikami solidnej wprawie potrzebują ledwie dobrych kilku godzin, by urządzić tu 20 stanowisk, na których później rywalizują uczestnicy zawodów. W stale zresztą wzrastającej liczbie; obecnie już tak pokaźnej, że by wyłonić najlepszych, wypada wydłużać "kanonadę" z dni trzech do czterech, poczynając czwartkiem, a niedzielą kończąc.

Tego roku do organizowanych w dniach 7-10 stycznia po raz 21. zawodów zgłosiła się rekordowa liczba 238 uczestników z 6 krajów. "Magnesem", ściągającym tak liczne "tłumy", jest bez wątpienia ich wyborna lokalizacja, pozwalająca pod jednym dachem mieć miejsce kwaterunku na czas udziału w zawodach (do czego służy baza hotelowa Domu Kultury Polskiej), możliwość spożywania posiłków w restauracji "Pan Tadeusz" i będącą w zasięgu ręki strzelnicę, dokąd – jak żartobliwie odnotowuje niejeden – można trafić wprost z łóżka, bez wychodzenia na dwór. Innymi słowy, organizatorzy oferują naprawdę "cieplarniane" warunki, jakie z reguły trudno uświadczyć w najważniejszych zawodach światowej rangi.

A ta zapobiegliwość z nawiązką procentuje świetnymi wynikami, uzyskiwanymi w poszczególnych latach. Bo też – przyznać trzeba – na listach startowych mnożą się nazwiska naprawdę świetnych strzelców, że wymienię tu chociażby występ swego czasu mistrzyni olimpijskiej z 1988 roku w strzelaniu z karabinka Iriny Sziłowej (Białoruś) czy ubiegłoroczny udział aktualnych drużynowych mistrzów świata juniorów w pistolecie – Laurisa Strautmanisa, Emilsa Vasermanisa oraz Kristapsa Smilgi z Łotwy.

Tegoroczną gwiazdą pierwszej wielkości okazał się natomiast 41-letni mistrz karabinka z Białorusi Witalij Bubnowicz, mający już przepustkę do udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Jest on zresztą dobrze oswojony z bataliami spod znaku pięciu kółek, gdyż te w Brazylii będą piątymi (!) w karierze. Start w prologu roku w Wilnie potraktował więc jako ważny sprawdzian w przygotowaniach do tych batalii, w których – jak się zwierzył – chciałby wypaść lepiej niż przed czterema laty w Londynie, kiedy to na 47 uczestników został sklasyfikowany na 11 pozycji, stąd mało brakowało, by trafił do finałowej "ósemki", ubiegającej się o podział lokat na podium. W Wilnie potwierdził zresztą swą klasę, gdyż pierwotnie został sklasyfikowany na drugiej pozycji w swej grupie wiekowej, a potem wygrał kategorię open.

Regulamin firmowanych przez klub sportowy "Polonia" Wilno zawodów zakłada bowiem, by strzelający z pistoletu i karabinka wyłaniali pierwotnie najlepszych w trzech kategoriach wiekowych, a osobno dziewczęta i kobiety oraz chłopcy i mężczyźni. Rywalizację wieńczy natomiast jakże emocjonująca i widowiskowa w każdej z broni konkurencja open: bez podziału na wiek i płeć, czyli taka damsko-męska spójnia. W której – jak dowodzą wyniki – białogłowy celnością oka i pewnością ręki wcale nie ustępują rodowi męskiemu. O ile bowiem w rywalizacji pistoleciarzy całe podium obsadzili mężczyźni, a w kolejności stopni byli to: Łotysze Emils Vasermanis (200,0 pkt) i Lauris Strautmanis (198,0 pkt) oraz Litwin Andrius Darulis (176,8 pkt), o tyle wśród karabinkarzy obok Białorusina Witalija Bubnowicza (207,3 pkt) i Turka Omera Akguna (205,7 pkt) na trzeciej pozycji uplasowała się reprezentantka Litwy Vida Ajutytė (184,2 pkt).

Dla mniej wtajemniczonych dodam, że te pisane po przecinku dziesiąte punktu – to obowiązujący od roku 2012 wymóg Międzynarodowej Federacji Strzelectwa Sportowego. Przy wyrównanej stawce zawodników sędziowie zaczęli bowiem mieć duży problem z ustaleniem na oko zwycięzców. Teraz więc każdą z przedziurawionych tarcz odczytuje specjalnie skonstruowane urządzenie elektroniczne, zdolne precyzyjnie ustalić, że jeden strzelił 9,7, a drugi 9,8 pkt albo odpowiednio 10,2 i 10,3 pkt.

Nie muszę mówić, że za każdym razem pewien odsetek uczestników stanowią debiutanci, czego najbardziej oczywistym przykładem w tegorocznych zawodach służą Turcy. Nie brak w nich jednak dobrych znajomych, jak w gronie zawodników, którzy z upływem czasu zmieniali kategorie wiekowe, tak też wśród trenerów. Zigfrids Markainis z Łotwy i Robert Biczkowski z Lęborka mają duży problem z policzeniem, który to już raz przywożą swoich podopiecznych do Wilna, na zawody organizowane przez miejscowy KS "Polonia".

Nasz rodak z Macierzy, będący w wielkiej przyjaźni z Mirosławem Leszczewskim, cementowanej z roku na rok wizytami na sportowo w oba kierunki, tym razem zjawił się w asyście 6 zawodników: po trzech ćwiczących pistolet i karabinek. A że są młodzi wiekiem, sprawdzian w Wilnie w międzynarodowej obsadzie jest dla nich niezwykle cenny w gromadzeniu doświadczenia. I zaraz swe wywody podbudowuje przykładem Pauli Wrońskiej, która w roku 2007 przyjechała do Wilna na swój pierwszy zagraniczny start jako szesnastolatka. Dziś należy do polskiej czołówki strzelających z karabinka kobiet, ma za sobą starty w najważniejszych światowych imprezach z Igrzyskami Olimpijskimi włącznie.

Po naukę do nas przyjeżdżają też z roku na rok młodzi strzelcy UKS "Kaliber" Białystok, którzy tym razem stawili się siedmioosobowym składem. I wcale nie okazali się w rywalizacji li tylko statystami, jako że strzelający z karabinka Mateusz Pierko z notą 610,2 pkt i Rafał Chojnowski, który zanotował wynik 609,4 pkt, będący zresztą rekordem życiowym, uplasowali się odpowiednio na miejscach I i III w grupie wiekowej 1996-1998, a wśród mistrzów pistoletu o krok za podium znalazł się Wojciech Kaczmarek.

Mocna obsada zawodów sprzyja zaciętej rywalizacji. Aby załapać się do grona najlepszych, wypada wznosić się na wyżyny mistrzostwa, śrubować wyniki, jakich dotąd się nie uzyskiwało, a jakie nierzadko są rekordami własnych krajów. W 21. dotychczasowych zawodach takich rekordów padło wiele, a ich liczbę powiększył tego roku Omer Akgun, który, uzyskawszy wynik równy 629,6 pkt, ustanowił w karabinku rekord Turcji seniorów. Zdaniem Mirosława Leszczewskiego, rezultat ten, jak też wiele innych mogą z powodzeniem okraszać niejedne prestiżowe turnieje strzeleckie.

Zdobywcy trzech pierwszych lokat podczas uroczystej ceremonii zamknięcia zawodów otrzymali naszykowane przez organizatorów nagrody: dyplomy, puchary i premie pieniężne w kategorii open. Piękną pamiątką z pobytu w Wilnie będą ponadto zdjęcia, ukazujące jak "deptanie" podium, tak też atmosferę świąt noworocznych, tworzoną bajecznie przez choinkę w holu Domu Kultury Polskiej.

Prezes Stefan Kimso żałował nieco, że nie ufundowali nagrody dla najwierniejszego kibica. Bo murowanym kandydatem do niej byłby Jan Koszewski, fatygujący się przybywać z Nowej Wilejki podczas każdego dnia trwania "kanonady". Ta przypominała mu bowiem 16 lat własnej młodości spędzonych z karabinkiem na strzelnicy, a okraszonych kilkoma tytułami mistrza Litwy. "Dla mnie – to wspaniałe, naznaczone sentymentem święto" – twierdził z rozbrajającym uśmiechem, gotów do upadłego spierać się z każdym, kto mniema, że rywalizacja spod znaku "ładuj-pal!" do widowiskowych nie należy.