Na odsiecz Polonii

Po Publikacji „Naszego Dziennika" Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą chce zaprosić na swoje posiedzenie Stefana Kimsę, prezesa zagrożonego bankructwem pierwszoligowego klubu Polonia Wilno – dowiedział się „Nasz Dziennik".

 Klubowi grozi degradacja, jeśli nie dokończy rozgrywek. Niezbędna jest pilna pomoc. Jak informuje poseł Artur Górski (PiS), wysłannik komisji, który rozmawiał z prezesem Kimsą w Wilnie, dramatyczną sytuacją klubu zainteresowało się również polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Poprosiło o szczegółowe informacje dotyczące potrzeb Polonii Wilno. – Nie wiem, czy jest to tylko forma kurtuazji ze strony ministerstwa, czy też rzeczywista chęć pomocy. Na pewno jednak my jako komisja sejmowa chcielibyśmy szybko zorganizować posiedzenie naszej komisji i zaprosić na nie zarówno prezesa Polonii Wilno, jak i przedstawicieli MSZ oraz ministerstwa sportu. Działalność klubu związana jest właśnie z tymi dwoma resortami – deklaruje poseł Górski.

„Nasz Dziennik" relacjonował przed dwoma tygodniami, że wileński klub, a dokładnie jego sekcja piłki nożnej, przeżywa trudne chwile. Grozi mu bankructwo i spadek do najniższej ligi rozgrywkowej. Na szczęście po apelu prezesa stopniowo zbierane są pieniądze na dokończenie rozgrywek w tym sezonie. Prezes Kimso przyznaje, że w ostatnich dniach często musi odpisywać na e-maile z pytaniami na temat klubu i jego sytuacji.

Piłkarze wileńskiej Polonii, bardzo zdolni i pracowici, od kilku lat osiągają spore sukcesy, grając obecnie w litewskiej pierwszej lidze. Klub jest dziś jednym z żywych symboli polskości na Kresach i świetną wizytówką wileńskich Polaków na całą Litwę. Większość piłkarzy stanowią zresztą również nasi rodacy. Dlatego sejmowa komisja chciałaby wesprzeć swoją pomocą drużynę i klub, który jest sztandarowym przykładem polskiego sukcesu w kraju, gdzie często osoby z polskim pochodzeniem są traktowane jak obywatele drugiej kategorii.

Prezes Stefan Kimso przyznaje, że klub jest wielkim kapitałem, i gwarantuje, że w tym roku, bez względu na to, ile miałoby go to kosztować, nie pozwoli klubowi wypaść z ligi. Zrobi wszystko, aby dokończyć rozgrywki.

– Rok temu zajęliśmy 5. miejsce w lidze, więc byliśmy 15. drużyną na Litwie – mówi z dumą. Nie ma jednak złudzeń, że brak pieniędzy na prowadzenie normalnej działalności kompletnie dezorganizuje działalność sekcji piłki nożnej.

Dzisiaj, choć do końca sezonu pozostało jeszcze kilka kolejek, gra tylko 15 piłkarzy, a wszyscy robią to społecznie. Wiosną klub zaczynał z kadrą liczącą 25 zawodników. Pomoc finansowa, choćby doraźna, jest więc niezbędna, by piłkarze mogli dokończyć tegoroczne rozgrywki. Pod znakiem zapytania stoi jednak funkcjonowanie sekcji w kolejnym sezonie rozgrywkowym. Po pierwsze, klub, żeby mógł grać w pierwszej lidze, musi uzyskać licencję. Jednym z jej warunków jest utrzymywanie szkółek piłkarskich lub opieka nad drużynami trampkarskimi prowadzonymi np. przez szkoły. – Kilka lat temu uruchomiliśmy taką szkółkę, ale w tym roku musieliśmy ograniczyć naszą działalność i ostatecznie ją zawiesić, co przyznaję z goryczą – podkreśla prezes Kimso.

Prezes Stefan Kimso postawił w tym roku warunek, że jeśli do 1 grudnia nie znajdzie sponsorów i stabilnego źródła finansowania sekcji, zawiesi jej działalność.

Wynika to z kilkuletnich doświadczeń prezesa Kimsy, a w szczególności z ostatnich dwóch lat gry w pierwszej lidze. W tym czasie, owszem, zgłaszali się sponsorzy lub osoby deklarujące pomoc, ale nie udało się zagwarantować klubowi stałego finansowania. Koszty funkcjonowania klubu na poziomie pierwszoligowym wraz z prowadzeniem szkółek piłkarskich to rocznie około 120 tys. euro. Jedynym stałym sponsorem była wrocławska firma Selena, która przez kilka lat regularnie zasilała konto klubu wpłatami po kilka tysięcy euro i zawsze wywiązywała się ze swoich zobowiązań. Wsparcia udzielał również polski konsulat, a także LOTOS Geonafta, który wpłacił 10 tys. litów wpisowego na rozpoczęcie rozgrywek do federacji piłkarskiej. Była to jednak tylko jednorazowa pomoc. – Federacja wierzy mi zawsze na słowo i dopóki, nawet po terminie, rozliczam się do końca, wiem, że możemy grać i nikt nas z gry nie wyrzuci – tłumaczy prezes klubu. Jak dodaje, z podobnymi problemami borykają się też litewskie drużyny.

Być może jednym z powodów, dla których litewska piłka nożna i polski klub nie rozwijają się tak jak w innych krajach, jest mała frekwencja na stadionach. Na Litwie kibicuje się głównie koszykarzom i hokeistom. Na mecze Polonii Wilno przychodzi średnio 300 kibiców, choć ukształtowała się również zorganizowana grupa fanów, która dopinguje zawodników także na wyjazdach.

Poza piłką nożną Polonia Wilno prowadzi rozgrywki młodzieżowej ligi siatkarskiej, po osiem zespołów dziewcząt i chłopców. – Gramy głównie w salach gimnastycznych szkół polskich – mówi prezes. W jego gabinecie wiszą liczne dyplomy, w tym te dokumentujące udział w turniejach polonijnych, podczas których nagrody wręczały takie sławy jak Kazimierz Górski. Wśród fotografii uwagę przykuwa zdjęcie drużyny Polonii Wilno sprzed 20 lat. Piłkarze występują na nim w strojach kadry narodowej. Tych 20 kompletów strojów piłkarskich klub otrzymał swego czasu od PZPN. Piłkarze nie mają jednak na piersiach orzełków. Po chwili prezes wyciąga z szuflady odprutą naszywkę z polskim godłem narodowym. – Kilka meczów rozegraliśmy wtedy z tymi orzełkami, ale dyskretnie zwrócili mi uwagę: „Stefan, nawet litewskie kluby grają bez godła na koszulkach". I musieliśmy je odpruć – mówi prezes Kimso. Wśród pamiątek znajduje się również piłka, którą Polonia w 1990 r. rozegrała swój pierwszy mecz z Maccabi Wilno. – W Maccabi grali tutejsi Żydzi, z których potem wielu wyjechało do Izraela. Mecz był tak zacięty, że piłka pękła – śmieje się Stefan Kimso, pokazując starą rozerwaną futbolówkę.

Maciej Walaszczyk Wilno,
artykuł początkowo ukazał się na stronie http://www.naszdziennik.pl/wp/54461,na-odsiecz-polonii.html